Ile razy próbowałeś dokonać już w swoim życiu zmian?
Ile razy postanawiałeś sobie, że zadbasz o dietę, zaczniesz trenować?
Ile razy stawiałeś już sobie jakiś cel - zrzucenie x kilogramów, poprawę mobilności, przebiegnięcie określonego dystansu, spróbowanie nowego rodzaju aktywności?
Ile razy skończyło się po prostu na słomianym zapale, a Twoje wyzwanie odeszło w niepamięć?
Ile razy postawiłeś drobny kroczek w tym kierunku i sparzyłeś się brakiem wiedzy, umiejętności?
Ile razy sparaliżowały, zablokowały Cię obawy, strach przez tym, że się nie uda, nieuzasadnione przeświadczenie, że coś na pewno nie jest dla Ciebie?
Ile razy zdarzyło Ci się szukać tłumaczenia, dlaczego zrezygnowałeś?
Ile razy wymyślałeś kolejne, kreatywne wymówki, żeby nie zrobić, nie spróbować...?
Ile razy zrezygnowałeś z wygranej bojąc się porażki?
Przywołam Ci myśl Michaela Jordana, którą sama często sobie powtarzam: "Przeszkody nie powinny Cię zatrzymać. Jeśli uderzysz w ścianę, to nie odwracaj się zrezygnowany. Znajdź sposób, żeby się wspiąć, obejść lub przebić".
To, jak rozumiesz hasło "przeszkoda", zależy od Ciebie. Z mojego punktu widzenia - jest nią wszystko, co w jakiś sposób nas hamuje. Rzecz, sytuacja, osoba, przeświadczenie czy doświadczenie. Coś, co w głębi siebie uznaliśmy za źródło zrezygnowania bądź strachu. Coś, co moglibyśmy zacząć postrzegać nie jako powód do zaprzestania działania, a wyzwanie. Tak rozumiem myśl Jordana. Tak działam ja sama. I tak działać powinien każdy z nas!
Inaczej wygląda przeszkoda niewielka, inaczej ta potężnego kalibru. Rodzaj napotykanych przeszkód fakt faktem bywa dyktowany przez los, jednak częściej zależy od drogi, jaką obraliśmy... Im trudniejsza, im bardziej wymagająca - tym groźniejsze przeszkody na trasie. I tu pojawia się kwestia holistycznego spojrzenia na swoje życie i realnego ocenienia swoich możliwości.
Jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie wytrzymać bez słodyczy - to nie opieraj swojej nowej diety na samym ryżu i kurczaku, bo nie wytrwasz; wprowadzaj do niej takie alternatywy, które zaspokoją Ci łaknienie na słodkie. Jeśli nigdy nie przebiegłeś więcej niż dwóch kilometrów - nie zakładaj od razu pokonania maratonu i nie zapisuj się na niego, bo zapewne przytłoczą Cię przygotowania, presja i kaliber tego wyzwania; zacznij od piątki, a potem dąż do królewskiego dystansu przez kolejne progi kilometrażu. Jeśli pracujesz do późna, masz domowe obowiązki, masz rodzinę, masz szereg innych zajęć - nie planuj sześciu, długich sesji treningowych - postaw raczej na szybsze, intensywniejsze treningi 3-4 razy w tygodniu.
Mierz siłę na zamiary. Oceń obiektywnie, na ile Cię stać. Każdy z nas ma tylko 24 godziny w ciągu dnia; to duży potencjał, ale jednocześnie stanowi pewne ograniczenie. Nie zrobisz wszystkiego, czego chcesz - trudne do zaakceptowania, ale konieczne! Nie pociągniesz na dłuższą metę, nie dosypiając i eksploatując organizm wzmożoną ilością obowiązków, morderczymi treningami czy restrykcyjną dietą. Musisz odnaleźć w tym wszystkim odpowiedni balans, który pozwoli Ci zarówno realizować się, jak i dawać sobie chwilę kompletnego wypoczynku, oderwania od codziennych obowiązków i trosk.
...więc jak w tym wszystkim wytrwać, nie tracąc głowy?
Na wstępie usuń ze słownika zbędne przymiotniki typu "złe", "trudne", "skomplikowane". Zobaczysz, jak wiele zmienia się, kiedy "skomplikowane ćwiczenie" to po prostu ćwiczenie jak każde inne z planu; kiedy "trudna do utrzymania micha" to po prostu urozmaicony, pełnowartościowy sposób odżywania, dzięki któremu dajesz swojemu organizmowi zdrowie oraz możliwość utrzymania kondycji i budowania wymarzonej sylwetki; kiedy pogoda nie jest "zła", ale jest po prostu, a Ty pracujesz nad tym, na co masz wpływ, a nie nad tym co jest od Ciebie niezależne - czyli raczej nad wewnętrznym słońcem, niż nad tym "na niebie". Znaczna część Twojego sukcesu tkwi w Twoim nastawieniu! Chcesz żyć w tym złym, trudnym, skomplikowanym świecie? W jakim celu...? Uczyń swoją rzeczywistość pozytywną, uzbrój się w pewność, że ze wszystkim możesz sobie poradzić i wszystkiego możesz się nauczyć. Pracuj systematycznie i wytrwale - to zawsze daje profity!
Zacznij od małych kroków.
Po pewnym czasie okaże się, że miały o wiele większe znaczenie i przyniosły Ci lepszy efekt, niż rzucenie się na głęboką wodę. Narzucenie sobie zbyt dużej poprzeczki, zbyt dużej restrykcji żywieniowej, zbyt ciężkiego treningu prędzej niż do oczekiwanych efektów - doprowadzi do tego, że zrezygnujesz! Oceń, na ile Cię w tym momencie stać, ile jesteś w stanie robić bez najmniejszego problemu... następnie załóż, że będziesz robić ciut więcej - dla wyjścia ze strefy komfortu, bo właśnie to tworzy sukces. "Ciut" to naprawdę niewiele; "ciut" pozwala Ci nadal normalnie żyć, a jednocześnie się realizować.
Nie chciej wszystkiego na raz. Lubimy drogi na skróty. Lubimy sobie czegoś życzyć i dostawać to na pstryknięcie palcem... A tu nie chodzi o to. Jeśli mowa o treningu czy diecie - zmiana, jakiej dokonujesz, ma być gruntowna. Początkowo może brzmieć to przerażająco, ale to jest zmiana, której podejmujesz się już na całe życie! To zmiana nawyków, zmiana sposobu w jaki spędzasz każdy kolejny dzień. Dlatego celebruj każdy z nich wraz z tym co podczas nich robisz... Doceniaj zmiany, jakie stopniowo będą pojawiały się w Twojej sylwetce oraz przede wszystkim - w charakterze. I nie przestawaj na okrągło się rozwijać! Masz ogromne pole manewru i całe życie do wykorzystania, nikt Cię nie goni. W gruncie rzeczy - pomyśl - gdybyś mógł zdobyć to wszystko ot tak, na już, to co robiłbyś potem...?
Dostosuj trening i dietę pod siebie.
Zapotrzebowanie kaloryczne jest jedną kwestią, cel treningowy to kolejny temat, ale chodzi mi tu o zupełnie coś innego... Jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie trzymać czystej michy w 100% - to zainteresuj tematem modelu diet takich jak IIFYM - może nie w najczystszej postaci, a załóż chociażby, że 80% Twojej diety jest właściwa, dostarcza odpowiednich makroskładników, a 20% kalorii przeznaczasz na swego rodzaju syf. Jeśli wiesz, że nie masz czasu na pięć treningów w tygodniu - rób trzy, ale z większą intensywnością. Jeśli wiesz, że trenowanie splitem Ci się nie podoba i zniechęca do treningów w ogóle - spróbuj czegoś innego, może full body workout? Jeśli podchodziłeś do siłowni kilka razy i nie czujesz się tam dobrze - nie zmuszaj się, masz cały wachlarz aktywności fizycznych i na pewno znajdziesz coś dla siebie. W tym całym fit lifestyle'u chodzi o to, żeby być zdrowym i sprawnym człowiekiem! Odpowiednie odżywianie i trening są kluczem, ale nie ma listy produktów okrojonej do kilku pozycji, które wyłącznie możesz jeść, tak samo jak trening to nie tylko przysiad czy wyciskanie na klatkę. Baw się tym, załap zajawkę, znajdź coś dla siebie - coś, przy czym zostaniesz na długi czas.
Ciesz się tym, co robisz. Co jest dla Ciebie w tej kwestii sukcesem? Sylwetka, którą osiągniesz? A może raczej poprawiająca się kondycja, mobilność lub wyniki badań...? Może bardziej, niż to jak będziesz za rok czy dwa wyglądał, liczy się to jak czujesz się podczas wykonywania każdego treningu czy wyciągając w szkole bądź pracy lunchbox z pysznym posiłkiem? Czerp z tego radochę. To nie ma być obowiązek, restrykcja, a wybór, który Cię cieszy, daje poczucie zmiany na lepsze, uświadamia, że jesteś na właściwej drodze prowadzącej do realnych sukcesów.
Nie szukaj wymówek.
To słabe. Każdy z nas zaczynał od zera. Każdy z nas ma każdego dnia dwadzieścia cztery godziny. Każdy dostanie to, na ile sobie uczciwie zapracuje. Twoja sprawa - czy działasz, czy zastanawiasz się wciąż nad tym, jak się od działania wymigać. Może inna osoba będzie potrzebowała mniej czasu na osiągnięcie tego samego sukcesu, może inna osoba będzie miała lepszą, bardziej sprzyjającą genetykę, może będzie miała większe wsparcie wśród innych ludzi - wszystko w życiu może się zdarzyć! Tak samo jak któregoś dnia los może uśmiechnąć się do Ciebie i przynajmniej przez jakiś czas pozwolić Ci podążać naprzód bez trudu. Nie przewidzisz tego. Możesz być za to pewny, że jeśli się nie poddasz - to sukces będzie w Twoich rękach!
A czasem po prostu pozwól sobie się... odciąć. Od treningu czy od diety. Od obowiązków. Od codziennego starania się o coś. Pozwól sobie na zapomnienie na chwilę o codziennych sprawach, o tym, że coś wypadałoby zrobić, załatwić, że tyle rzeczy czeka na uwagę. Połóż się w łóżku z ukochaną osobą i obejrzyjcie dobrą komedię. Zrób sobie domowe, wieczorne spa. Wyjedź na wakacje. Jedź na imieniny babci i najedz się sernika. Przyjmij zaproszenie na wesele i baw się do białego rana. Strać na chwilę kontrolę - a potem wróć z nową siłą i chęcią do działania.