Cellulit... Ten temat nie jest mi obcy. Stety, niestety, nie będę się nad tym rozwodzić. Po prostu trudno.
Wiele sportsmenek go ma, jedne od zawsze, drugie po ciążach. Ja również ;-)
Na zdjęciu bardzo znana trenerka Anna Victoria, która pokazała jak to wygląda w rzeczywistości! Jak twierdzi, w mediach "światło jest wszystkim" i ja w 100% się z nią zgadzam. Warto przeczytać jej wpis.
Wracając do cellulitu, idealnie dopracowane odżywianie, picie odpowiedniej ilości płynów i ćwiczenia fizyczne mogą go bardzo zmniejszyć lub wręcz zlikwidować!
Niestety nie u każdego, gdyż pozostaje jeszcze genetyka, której niestety zmienić się nie da.
Nigdy nie oszukiwałam, że wszystko da się zrobić, naprawić, zlikwidować. Niestety tak nie jest. Jesteśmy kobietami, mamy bardzo skomplikowany układ hormonalny, wrażliwy na najmniejsze bodźce, który bardzo często właśnie daje nam taki oto prezent - cellulit.
Nasza kochana mamusia również często nam go przekazuje i jesteśmy tak samo wściekłe jak one na nasze babcie :-D.
Złość i zamartwianie się nic jednak nie pomoże. Trzeba spróbować zrobić wszystko co w naszej mocy żeby go zmniejszyć, a jeśli się nie da to przestać traktować go jak największą wadę.
Choć nie powiem, jest to ciężkie, gdy wokół media zalewają zdjęcia wyretuszowanych kobiet z idealnie gładkim ciałem. Ciężko również przestać się martwić, gdy w okół wszyscy Cię obserwują i oceniają.
A ludzie potrafią być bardzo "życzliwi"... Wg nich każda niedoskonałość ciała to na pewno wina Waszego obżarstwa ;-)
To na pewno milka zjedzona pod kocem, gdy nikt nie widzi lub McDonald's :-D
Trzeba pamiętać, że jest się tylko człowiekiem i nie na wszystko mamy wpływ. Ja wiem, że czasami na niektóre sprawy jak cellulit czy rozstępy nie mamy wpływu i możemy robić wszystko i nie zlikwidujemy go w całości. Mają go młodziutkie dziewczyny, nawet chudziutkie 11 latki...
Róbmy wszystko co w naszej mocy, żeby być zdrowymi, wysportowanymi, zadbanymi i uśmiechniętymi kobietami. W zupełności wystarczy :-)
Zachęcam wszystkie ciężko trenujące, zdrowo się odżywiające i nadal równie "nie idealne" jak ja do zmiany myślenia o własnym ciele.
Powyższe jest komentarzem jednej ze skierniewickich trenerek personalnych do wpisu Anny Victorii.